Nie ma demokracji bez państwa narodowego
Dlaczego brak europejskiego narodu politycznego cementuje fasadowość unijnej demokracji.
Dzisiejszy wpis jest kontynuacją przedsięwzięcia rozpoczętego tydzień temu. W jego ramach publikuję elementy składowe powstającej polemiki z tekstem Piotra Wójcika o lewicowym eurosceptycyzmie. Chcę udostępnić pomniejsze fragmenty artykułu, zebrać opinie czytelników i uwzględnić je w końcowej wersji tekstu. Będę wdzięczny za czas przeznaczony na zapoznanie się z tekstem i waszą ocenę.
Wbrew opinii Piotra Wójcika w Unii Europejskiej nie dokonał się żaden progresywny zwrot. Unia nie stała się lepsza, bo źródła problemów, z którymi borykała się przed wybuchem pandemii pozostają nierozwiązane. Nie można ich rozwiązać, bo są wpisane w jej strukturę funkcjonowania. Federalizacja polityk monetarnych krajów członkowskich (wspólna waluta i rola Europejskiego Banku Centralnego) i fiskalny dryf w kierunki polityk zaciskania pasa [pisałem o tym we wcześniejszym wpisie] determinuje neoliberalne DNA Unii. Nie bez powodu integracja unijna dokonywała się równolegle z procesem odchodzenia od modelu państwa dobrobytu. Odpolitycznia krajowe polityki gospodarcze i transferuje na poziom procedur unijnych instytucji . Te nie mogą być cofnięte lub skorygowane przez wyborców w demokratycznych wyborach. Brak korespondującej unijnej polityki fiskalnej to nie tylko efekt ideologicznego obciążenia twórców wspólnego rynku, którzy w aktywnej polityce fiskalnej widzieli zagrożenie dla mechanizmów rynkowych. To wyraz braku europejskiego narodu politycznego, który legitymizowałby unijną politykę. W tym świetle unijny deficyt demokracji jest zjawiskiem nieuniknionym. Dominują wybrane państwa UE i grupy lobbystyczne kosztem obywateli.
Przyjrzyjmy się modelowi działania kluczowych instytucji unijnych:
A) Parlament Europejski
Parlament Europejski służy legitymizowaniu demokratycznego charakteru UE. Jest on jednak całkowicie oderwany od woli ludu. W praktyce PE ma ograniczone znaczenie. W przeciwieństwie do narodowych parlamentów nie ma mocy inicjowania legislacji. To przynależy tylko Komisji Europejskiej, która jest czymś na wzór unijnego rządu. PE może tylko zatwierdzać, odrzucać lub proponować poprawki do legislacji KE. Europejscy wyborcy muszą zadawać sobie sprawę z fasadowości tej instytucji. Świadczy o tym regularnie niższa frekwencja w wyborach do PE w porównaniu z wyborami do parlamentów narodowych. Przykładowo, w 2004 frekwencja w wyborach do PE w Holandii wyniosła 39%. Rok później w referendum dotyczącym Traktatu Konstytucyjnego 63% uprawnionych poszła zagłosować przy 62% odrzucających traktat. Jednocześnie 80% holenderskiej delegacji do Brukseli poparło traktat.
B) Komisja Europejska
KE nie jest demokratycznie wybierana. Jej przewodniczący i komisarze są proponowani i zatwierdzani przez Radę Europejską składającą się z liderów państw członkowskich UE. Wprawdzie w 2014 wprowadzono tzw. Spitzenkandidat, gdzie przed wyborami każda z frakcji PE nominuje kandydata na szefa KE, ale Rada Europejska nie jest tym zobligowana. Oznacza to, że ostatecznie wybór szefa KE to rezultat gry o władzę między krajami członkowskimi. W praktyce PE nie jest w stanie odrzucić propozycji RE, bo ta wymaga ⅔ głosów wszystkich europarlamentarzystów.
C) Rada Europejska
W Radzie Europejskiej bez poparcia lub przy sprzeciwie niemiecko-francuskiego tandemu żadne istotne decyzje nie zostaną podjęte. Dlatego traktaty unijne są inicjowane przez przywódców tych dwóch państw:
Traktat z Maastricht - pakt między Mitterandem a Kohlem;
Traktat Lizboński - pakt między Merkel a Sarkozy;
Pakiet Covidowy - pakt między Merkel a Macronem.
Uznając fasadowość Parlamentu Europejskiego jako instytucji reprezentującej europejskich wyborców, apologeci UE wskazują, że Rada Europejska, która nominuje skład KE, jest gremium tworzonym przez szefów rządów krajów członkowskich dysponujących demokratyczną legitymizacją. Ma to być dowód na pośrednio demokratyczny charakter UE. Taka argumentacja wynika z opacznego rozumienia czym jest demokracja. Po pierwsze decyzje KE nie podlegają nadzorowi i kontroli narodowych parlamentów. Zaś PE nie ma takich prerogatyw. Po drugie sposób podejmowania decyzji w RE rozmywa polityczną odpowiedzialność. Jeśli decyzje są podejmowana większością głosów to minister może stwierdzić, że został przegłosowany w sprawie, która budzi opór krajowego parlamentu. W efekcie decyzyjność polityczna jest transferowana z poziomu narodowych parlamentów do transnarodowych niedemokratycznych instytucji w celu ukazania bezalternatywności wdrażanych polityk i zmniejszenia kosztów oporu względem nich (skoro wyeliminowano możliwość realnej opozycji). Można obwiniać inne kraje i komisarzy za niepopularne decyzje.
Nietransparentny sposób tworzenia prawa w UE
Proces legislacji w UE nie podlega demokratycznej kontroli. Nowa legislacja po zaproponowaniu przez KE jest procesowana przez Parlament Europejski i Radę Europejską. Dla tej drugiej pracę wykonuje COREPER (Committe of Permanent Representavies) składający się z ambasadorów państw członkowskich i ponad 150 grup roboczych. COREPER liczy około 33 tysięcy urzędników, którzy generują ⅔ propozycji zmian legislacyjnych wnioskowanych przez Komisję Europejską. Prace tego ciała nie są jawne. Emily O'Reilly, europejska Ombudsman, w raporcie opublikowanym w 2017 stwierdziła, że zbyt duża tajność procesu legislacyjnego czyni go niemożliwym do śledzenia przez obywateli, ale również przez narodowe parlamenty. Gdy Wielka Brytania, Dania i Irlandia przystąpiły do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w 1973 roku regulacje liczyły 2800 stron. Obecnie jest to 90 000 stron. Cały proces jest więc zależny od interpretacji unijnej biurokracji, ale również od wpływów lobbystów, których liczbę w Brukseli szacuje się na 30 tysięcy osób. To druga po Waszyngtonie stolica lobbyingu na świecie. Umiędzynarodowienie procesu politycznego czyni go trudniejszym do śledzenia i wpływania na niego przez zwykłych ludzi. Dokłada nowe bariery - dystansu fizycznego i różnić językowych - z racji transferu poza państwo narodowe.
Źródła:
https://www.jacobinmag.com/2019/05/european-union-parliament-elections-antidemocratic
https://www.lrb.co.uk/the-paper/v43/n01/perry-anderson/ever-closer-union
https://www.opendemocracy.net/en/can-europe-make-it/against-european-parliament/